one nadal tu są! minęło 15 lat, a na ulicach wciąż można zbierać –
niczym grzyby w lesie – ulotki agencji towarzyskich. pamiętam zasłane nimi chodniki w ruchliwych punktach stolicy, wyklejone szyby parkujących samochodów
oraz równe ich kupki, piętrzące się na parapetach uczęszczanych knajpek. na wydziale działało
kilkoro kolekcjonerów obojga płci z zasobnymi klaserami zbiorów do wymiany, a
ktoś z mojego roku pisał o nich pracę z antropologii wizualnej.
nie wiem czy napisał i czy zestawiał w niej Warszawę z innymi miastami,
ale – mimo wielu miejskich podróży – nigdzie indziej nie trafiłam na podobny fenomen, występujący w tak ogromnej skali. w Gdańsku, poza jednym reklamującym się
oficjalnie klubem erotycznym z kwiatem w nazwie oraz lokalem go-go,
nie znajdziesz w przestrzeni publicznej żadnej reklamy lokalnych usług seksualnych.
pochylam się więc i z ciekawością oglądam kilka nowych wzorów – bez
dotykania, bo mokre! i z genderowym smutkiem konstatuję, że, mimo upływu lat, na
zdjęciach same kobiety... oto, kolejny przykład braku równowagi w obszarze miejskiej kultury płci! tu także bez parytetów ani rusz :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz