piątek, 12 lutego 2016

gdańsk. w końcu.



w końcu spadł śnieg. 21 stycznia. zaczął padać jeszcze dzień wcześniej, po godzinie 22. i padał wiele godzin. wreszcie o 3 w nocy nie wytrzymałam, odśnieżyłam podwójnie biały, puchaty samochód i pojechałam sama - nie na zachód do lasu, nie na wschód nad morze, ale na południe - do miasta. 

a miasto było puste i ciche, tą obłędną ciszą, która w śnieżnym powietrzu pochłania wszystkie dźwięki, zakrywa ślady oraz kolory, sprowadzając złożoną miejskość do podstawowej barwy, w której, ponoć, mieszczą się wszystkie inne.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz