niedziela, 14 lutego 2016

poznań. środek fasady.



środkowa partia, to moja ulubiona część fasady kamienicy - mam tu na myśli pole znajdujące się ponad parterem i poniżej kondygnacji najwyższej. w zależności od miasta typowa fasada, poza szerokością, proporcją czy kształtem, wyróżnia się ilością pięter, wchodzących w skład jej centralnej części. parter to królestwo sklepów, kafejek, usług i restauracji; kondygnacja najwyższa często wchodzi w relację z dachem, mieszcząc w sobie poddasza, strychy, pomieszczenia techniczne, a jej ukształtowanie jest nieregularne lub w inny sposób odmienne od pięter niższych. natomiast część środkowa zazwyczaj skrywa kondygnacje mieszkalne - królestwo życia nas, mieszczuchów.

w pewnym sensie jest to formalnie najnudniejszy obszar fasady. podczas gdy części wieńczące mają wspomniane nieregularności oraz skupione na swoim obszarze ozdoby i dekoracje; gdy partery kamienic posiadają zindywidualizowane wejścia, witryny, szyldy, lampy i różnego typu zadaszenia - to część środkową najczęściej wypełnia duża połać ściany zewnętrznej przebitej otworami, tworzącymi powtarzalną siatkę rzędów i kolumn okien. to wszystko prawda - ale żeby w pełni dotrzeć do urody i wyjątkowości tego fragmentu miejskiej pierzei trzeba zaopatrzyć się w subtelniejsze narzędzia obserwacji.


trzeba skrupulatnie sprawdzić czy wszystkie otwory są jednego typu? czy rzeczywiście równiutko siedzą w siatce okiennej? czy mają opaski? jeśli tak, to z jakiego materiału? płaskie czy wypukłe? jakie są podziały okien? jakie kolory stolarki? jak głęboko jest osadzona? co z nadprożami otworów? z parapetami? skrzynkami na kwiaty? okiennicami? a to tylko kwestie zewnętrzne.. pozostają jeszcze firanki, zasłony, rolety, okienne ozdoby, szczególne przedmioty zawieszane lub ustawiane w oknach. no i sam zjawiskowy żywioł ściany, której przecież w tej części fasady jest najwięcej: jej grubość, materiał, kolory, faktury, rysy, zacieki, odpryski, przetarcia...

ten formalny układ ściana-otwory tworzy martwą scenografię dla codzienności żywych; codzienności przykrytej masywnym murem i ujawnianej dzięki oknom - szczelinom, przez które jej skrawki sączą się z wnętrza na zewnątrz. jak choćby tu, na Rybakach: kotka w otwartym oknie, tak jak ciekawska kobieta, trochę wypatruje, trochę pozuje.. ten biało-szary zwierzak na czerwonym kocyku siedzi tu wymiennie z człowiekiem. choć kot nie pali, tylko łowi gołębie. wzrokiem. bo człowiek dobry dla kota - patrzy na swój ludzki świat przez kwadraciki. i nie narzeka. 

ot, posthumanistyczna miejska powiastka rodzinna. z Poznania.


1 komentarz: