czwartek, 2 stycznia 2014

wilno. pierwsza miłość.



podobnie jak do osoby, tak z miłością do miasta sprawa jest skomplikowana. moja pierwsza była gwałtowna i zgubna dzięki wileńskim ulicom, które porywały mnie niepostrzeżenie bez możliwości kontroli czy obrony i wyrzucały w zupełnie niespodziewanych miejscach oraz klimatach. wciąż i wciąż na nowo: pełne oddanie i pełne spełnienie; "ciemne, tajemnicze chemizmy" - jak je w "Dziennikach" nazywa Leopold Tyrmand. w moim wypadku - ciemne chemizmy Wilna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz